piątek, 6 lipca 2012


 Witam. Ten blog poświęcam swoim przemyśleniom łączonym z opowiadaniem. Nie zwykłym opowiadaniem, ponieważ będzie ono związane ze znanymi nam (mam nadzieję) wszystkim, którzy oglądają ten blog gwiazdami rocka, którzy swoją największą sławę przeżywali w latach 70, 80, 90. Jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej o motywach stworzenia tego bloga i opowiadania proszę do zakładki: „O mnie”, tam dowiecie się paru szczegółów z mojego życia, przeczytacie o szybko podjętej decyzji założenia owego bloga i co mam zamiar przekazać prowadząc go i dodając kolejne wpisy, rozdziały i tak dalej. Mam nadzieję, że dotrę do jak największej ilości ludzi kochających jak ja odmienne życie – normalne życie. Wiem, że może nie do końca domyślacie się o co mi chodzi, ale przysięgam, że dołożę wszelakich starań, by zobrazować Wam mój tok myślenia w jak najjaśniejszy sposób. :))

Okej, koniec zanudzania i miłego wczytywania się. Mam nadzieję, że będzie w co ;)

P.S. Nie pytajcie dlaczego niektóre linie tekstu mają białe tło... Nie mam pojęcia o co chodzi. :D
_______________________________________________________________




Okno. Za nim bloki i trochę pustej przestrzeni. Przed nim zagracone biurko, krzesło i siedząca na nim dziewczyna z notatnikiem na kolanach. Co w nim zapisywała? To dla większości zawsze było i będzie zagadką. Ale niewiele było potrzeba, żeby zorientować się, że tylko na papierze mogła zapisać wszystko nad czym rozmyślała, co było dla niej dziwne i czego nie potrafiła pojąć. Zdawała sobie sprawę, że nikt tego prawdopodobnie nie przeczyta, ale i tak zacięcie zapisywała dalsze zdania, które później okazały się nie tyle ważne, co potrzebne. Z jednej strony nie chciała, żeby ktoś to czytał, z drugiej znowu miała na to nadzieje. Wychowała się w rodzinie, która była szczęśliwa, jej rodzice dokładali wszelakich starań, aby dziewczynie i jej bratu żyło się jak najlepiej. Jej brat był od niej starszy i co prawda brakowało mu trochę do ideału jeżeli chodzi o charakter, ale wszystko nadrabiał niesamowicie dużą wiedzą, która przydaje się na co dzień, nie tą którą wynosi się ze szkoły. Nahia – bo tak miała na imię owa dziewczyna, była strasznie uczuciowa. Nazywając rzeczy po imieniu była po prostu niemiłosiernie wrażliwa, na ból swój, innych i swoich najbliższych. Mimo wszystko uchodziła za naprawdę twardą, niezłomną osobę, która jest wygadana i stabilna psychicznie. Wszystko to były tylko pozory. Wprawdzie nie lubiła pokazywać swoich słabości, ale nie potrafiła także z tym walczyć. Nade wszystko nie mogła znieść płaczu, na początku tylko przy innych, z czasem nawet w swojej obecności. Uważała to za oznakę słabości oraz najgorsze pogrążanie siebie samego.


Czy społeczeństwo naprawdę jest normalne? Bo czym jest normalność? W moim mniemaniu odmienność jest normalna. Bycie sobą. Nieudawanie niczego, ani nikogo czym się nie jest i kim się nie jest. Taki się urodziłem i taki jestem... Nie będę wtapiał się w pozornie normalny tłum, który myśli tak samo, postępuje tak samo i wygląda tak samo. Chcę być inny. Chcę być taki jaki zechcę. Sam chcę kreować swój wizerunek. Będę mówił co uważam za słuszne. Będę robił co uważam za słuszne. Będę posiadał te wartości, które dla mnie odgrywają najważniejszą rolę. Moralność jest dla mnie czymś osobistym. I nie mam tu na myśli sytuacji, w których jak chcę sobie wyjść i kogoś. zabić, to powinno być to tolerowane przez innych. UWAŻAM, ŻE MAM PRAWO MYŚLEĆ!


Nahia była posłusznym dzieckiem. Każdy wiedział, że ma swoje zdanie, które wypowiadała, kiedy ktoś ją zapytał, ale robiła to co musiała. Chyba, że coś uznawała za naprawdę niegodne jej poświęcenia. I bez innych wyjątków.
Nie lubiła się uczyć niepotrzebnych rzeczy. Zawsze zapamiętywała tylko te informacje, które były dla niej sensowne, oczywiste i ważne. Z tegoż powodu nie miała też idealnych ocen. Szkołę skończyła z umiarkowanymi ocenami, ale za to idealnymi wynikami świadectwa maturalnego. Mogła być z siebie dumna. I była. Bardzo lubiła, kiedy ktoś ją chwalił, ale miała w sobie sporo ogłady i wiedziała kiedy jest to słuszne, a kiedy ktoś próbuje być miły – nie spoczywała na laurach. Zawsze starała się być lepsza w tym w czym już ponoć dobra była. Nie zawsze się jej to udawało, ale nigdy się do niczego nie zniechęcała.
Jeżeli chodzi o jej znajomych, to miała ich wielu. Pomimo skłonności do przysparzania sobie wrogów i problemów i upodobania do samotności. Większość była dla niej kimś, kogo po prostu znosiła i z kim potrafiła jako tako przeprowadzić kulturalną rozmowę. Nieliczni stawali się dla niej osobami ważnymi, kimś, z kim lubiła spędzać czas mimo wszystko. Zawsze irytowało ją samą w niej to, że strasznie przywiązywała się do ludzi. Nie lubiła za to przebywać w dużym gronie osób. To było dla niej po prostu przytłaczające.
Była również niesamowicie uparta. Nawet gdy wiedziała, że nie ma racji potrafiła się kłócić o swoje. Po prostu nie odpuszczała sobie i innym.
Jeżeli chodzi o jej wygląd, była dziewczyną, która nigdy nie była chuda i wysoka – owszem, była szczupła, ale miała trochę ciałka tu i ówdzie, co więcej nie przeszkadzało jej to. Jej wzrost nie sięgał ponad metr siedemdziesiąt i zazwyczaj nie mieściła się również w klasyczną ósemkę.
Jej włosy były koloru złota – była blondynką o szaro-niebieskich oczach, które niektórzy uważali za ładne. Schlebiało jej to, bo zawsze lubiła swoje oczy. Były lekko tajemnicze i zuchwałe.
Jej cera była nieprzeciętnie jasna, ale to również u siebie ceniła. Gdy miała wyjść na słońce dokładnie smarowała się olejkami z najwyższymi filtrami. Usta miała dosyć duże i zazwyczaj były też lekko rozchylone, nie kontrolowała tego.
Dużą rolę w jej życiu odgrywała muzyka. Nie wyobrażała sobie życia bez słuchawek, walkmana i paru jej ulubionych kaset. Sama nawet grywała na gitarze i troszkę podśpiewywała. Po prostu to kochała. Tak jak swojego Ojca, dzięki któremu poznała takie zespoły jak Accept, Queen, czy Guns N' Roses...